czwartek, 22 kwietnia 2010
Wywiad w Pani - fragment ( + okładka )
`Miłość mnie nie zaskoczyła`
„Z niecierpliwością czekam na to, w jakim języku mój synek powie pierwsze słowo. nie spieszę się, ale jestem już gotowa do powrotu na plan” – mówi nam Alicja Bachleda-Curuś w swoim pierwszym wywiadzie prasowym po urodzeniu dziecka.
Przyleciała na kilka dni do Polski. Umówiłyśmy się na warszawskiej Ochocie. Pojawiła się punktualnie. Ubrana w ciemne dżinsy rurki, kozaki, sportową kurtkę. Szczuplutka, dziewczęca, uśmiechnięta. Podczas kilkugodzinnej sesji zdjęciowej dla PANI nikt nie usłyszał od niej słowa skargi. Profesjonalistka. Pogodna, cierpliwa, ale też wymagająca. Wobec siebie i całej ekipy. Po sesji pojechałyśmy na wywiad. W restauracji zamówiła porcję makaronu.
„Jak dużą?”, zapytał kelner. „Solidną, jak dla dorosłego”, odparła rozbawiona. – Tylko nie pytaj mnie o życie prywatne – zastrzegła na początku rozmowy. Od wielu miesięcy – kiedy okazało się, że jest w ciąży ze znanym hollywoodzkim aktorem Colinem Farrellem – nie udzieliła żadnego wywiadu, poza jednym, kilkunastominutowym dla telewizji. To budzi szacunek.
Gdyby chciała, mogłaby być na okładce każdego pisma, w każdym programie. Chociaż doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że związek z Colinem wywołuje ogromne zainteresowanie mediów, jej wyraźnie nie zależy na popularności zdobytej w ten sposób.
Reklama
Z dyskrecji słynie też sam Farrell. Wiadomo, że para poznała się półtora roku temu w Irlandii na planie filmu „Ondine” w reż. Neila Jordana. W lutym w Dublinie, podczas odbierania nagrody IFTA za rolę w „Ondine”, Farrell zwrócił się do Alicji: „Chciałbym podziękować ci za tak wiele rzeczy. Dziękuję, kochanie. Wniosłaś w moje życie tyle piękna”.
Początkowo uważano, że ich romans został wykreowany na potrzeby promocji filmu. Szybko jednak okazało się, że tych dwoje łączy prawdziwe uczucie, a fascynacja przerodziła się w trwały związek. Doczekali się syna, dziś sześciomiesięcznego Henry’ego Tadeusza.
A irlandzki gwiazdor znany nie tylko z fantastycznych ról (m.in. w „Aleksandrze” Oliviera Stone’a, a ostatnio w „Parnassusie” Terry’ego Gilliama), ale i z rozrywkowego trybu życia, u boku Alicji się ustatkował.
* To kwiaty dla ciebie, na cześć Twojego synka.
- Dziękuję. Henio jest bardzo pogodnym i spokojnym chłopczykiem. Niedawno skończył pięć miesięcy, rozwija się wspaniale, już potrafi przespać całą noc. Idzie spać o dziewiątej wieczorem i budzi się dopiero rano. Słyszałam, że nie zawsze bywa tak lekko, mam więc sporo szczęścia.
* Henry przyleciał do Polski razem z tobą?
- Tak, niełatwo jest mi rozstawać się z nim. Podróż zniósł nadzwyczaj dzielnie, zresztą to już druga taka wyprawa w jego życiu. Najpierw dwanaście godzin lotu z Los Angeles do Niemiec, potem kilka godzin oczekiwania na lotnisku i jeszcze lot do Krakowa. Dorosły człowiek byłby wykończony, a on dał radę.
* Jest teraz w Krakowie?
- Tak, pod opieką moich rodziców, którzy chcą się nacieszyć wnukiem.
* Gdybyś mieszkała w Polsce, w wychowaniu dziecka pomagałaby ci rodzina, w Los Angeles musisz liczyć na siebie i nianię.
- Nie mam w tej chwili niani, poszukuję jej, ale to bardzo trudne zadanie znaleźć kogoś odpowiedzialnego, kto chciałby poświęcić się w całości obcemu przecież dziecku i komu, co najważniejsze, można zaufać. Oczywiście, chętnie miałabym przy sobie swoją mamę czy babcię, ale przecież dawno temu dokonałam pewnych wyborów. Poza Polską mieszkam już ponad siedem lat.
* Jaką jesteś mamą?
- Trudne pytanie. Nadgorliwą, czasem przesadnie troskliwą. Mam jednak nadzieję, że dobrą.
* A jakim tatą jest Colin Farrell?
- Dobrym. To wrażliwy człowiek, a to pomaga w byciu ojcem.
* Wspiera cię w codziennej opiece nad synkiem? Wstaje do niego w nocy, przewija?
- Myślę, że jesteśmy w miarę sprawnym tandemem, uzupełniamy się.
* Kto z was wymyślił imiona dla syna?
- Imię Tadeusz było oczywiste od początku, bo takie noszą mój tata, brat, dwóch dziadków, więc ono istnieje w mojej rodzinie od pokoleń. Z pierwszym imieniem był pewien kłopot, pojawiały się różne pomysły, ale żaden z nich nie przekonywał nas do końca. Kiedy wróciliśmy ze szpitala, popatrzyliśmy na dziecko, na siebie i w jednej chwili wszystko stało się jasne. To będzie Henry.
* I tak się do niego zwracasz?
- Dla mnie to Henio, dla jego taty – Henry.
* Mówisz do synka po polsku?
- Po polsku, ale też trochę po angielsku, myślę, że mieszam te dwa języki dość zgrabnie. Z niecierpliwością czekam, w jakim języku Henio powie swoje pierwsze słowo. Postaram się, żeby mówił płynnie po polsku i żeby miał łatwość w obcowaniu z naszą kulturą.
* Ciąża cię zaskoczyła?
- Zupełnie nie. To był taki okres w moim życiu, kiedy z radością przyjmowałam wszystko, co dawał mi los. Wiadomość o ciąży była ogromnym szczęściem.
* W polskich kinach jest już na ekranach film „Ondine” Neila Jordana z Colinem Farrellem i tobą w rolach głównych. Życie dopisało do tej opowieści puentę…
- „Ondine” wiele zmienił. To był piękny czas obcowania z naturą. Miałam domek na plaży, z dala od miasteczka. Zanim rozpoczęły się zdjęcia, godzinami siedziałam na werandzie, obserwowałam przypływy i odpływy, wschody i zachody słońca, niesamowite niebo. To było wręcz duchowe doświadczenie. Irlandia jest przepięknym krajem, a jej zachodnie wybrzeże jest magiczne. Namacalnie wręcz poczułam więź z naturą, wyciszyłam się. Spojrzałam na swoje dotychczasowe życie i zrozumiałam, że potrzebuję zmiany. Wcześniej nie zdawałam sobie z tego sprawy. Ale tam, ta cisza, ten spokój… Do tej pory żyłam w wirze, bo Los Angeles zmusza do nieustannej aktywności. Żeby się realizować, trzeba być maksymalnie skoncentrowanym na pracy.
* I nagle ten impuls, żeby coś zmienić, zwolnić?
- Przede wszystkim zrozumiałam, że działy się wokół mnie rzeczy i byli ludzie, którzy niekoniecznie mieli na mnie dobry wpływ. Dlatego czasem czułam się osaczona. Zdecydowałam, że muszę zakończyć pewne relacje.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Piękna i inteligentna kobieta i piękne zdjęcia. :)
OdpowiedzUsuńMonika moze powinnas wkleic takze te zdjecie z glownej strony Pani,jest przepiekne.
OdpowiedzUsuńPewnie duzo sie z tego wywiadu nie dowiemy jak jest pomiedzy nia a Colinem,bo sobie zastrzegla ze zadnych pytan o zycie prywatne.Fanki Colina uwazaja ze oni nie sa juz razem,a na Gemini blogu ktos napisal ze na ten festiwal w Dubline nie przyszli razem.Nie pamietam zeby byly jakies zdjecia ich wejscia wiec skad te domysly.Nastepny przystanek Tribeca,juz umowilam sie z kolezanka ze idziemy,czyli jesli beda oboje zobacze jak i co.
przecież jest wklejone :P
OdpowiedzUsuńNicole, nie słuchaj tych kretynek. Na Belga Picture są zdjęcia- z przodu Colin, a dalej widać Alicję:
OdpowiedzUsuńhttp://picture.belga.be/belgapicture/picture/18839004.html
http://picture.belga.be/belgapicture/picture/18839018.html
Zresztą widziałam zdjęcie (nie pamiętam gdzie) jak Colin zauważył, że za bardzo wyrwał do przodu i zaczekał na Alicję i wchodzili na czerwony dywan razem. Tu jest wejście:
http://picture.belga.be/belgapicture/picture/18839024.html
http://picture.belga.be/belgapicture/picture/18839011.html
Dzieki,szkoda ze dalej nie wiemy jak wyglada Henry,musi byc sliczny,to taki fajny wiek dziecka,pierwsze kroki i pierwsze slowa.
OdpowiedzUsuńNie,ja wiem ze one koloryzuja.Te zdjecia sa z premiery Ondine,im chyba chodzilo o te irlandzkie rozdanie nagrod filmowych.Na yuotube jest video jak Alicji stoi ze swoja agentka(ta w blond wlosch) a pozniej idzie Colin z Danica i asystentem,one uwazaja ze to jest dowod z C i A przybyli odzielnie.Jak bede mila wiecej czasu to wkleje to video.
OdpowiedzUsuńNicole
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że na wielu zdjęciach Colin wyrywa do przodu zostawiając w tyle Alicje, lub po prostu ciągnie ją.
Opinia eksperta (Kozaczek):
"Dość często możemy zauważyć na zdjęciach powtarzającą się scenę, kiedy to Colin idzie przodem, a Alicja podąża za nim ciągnięta za rękę lub - jak na tym zdjęciu z lotniska - w znacznej odległości, gdzie nawet za rękę nie mogą się złapać. Możemy domyślać się, że to on ma decydujący głos w ich związku i to do niego należy ostatnie słowo.[.]
Dlatego możemy powiedzieć, że albo na tym lotnisku się pokłócili, albo to najgorętsze zakochanie z początku związku powoli zaczyna wygasać, choć oczywiście to tylko gdybanie. "
Anna
OdpowiedzUsuńTu jest to video,z ifta,Imdb gang uwaza ze to dowod ze oni przybyli oddzielnie
http://www.youtube.com/watch?v=GXq-oya_3-8
Perfectly Farrell works as a geek - has a long, dirty hair and mutters something Constantly Under His breath, with His strange accent. It is a pity, consultants therefore, That partnering him Bachleda-Curus Taken from the sea as a mysterious girl is so asexual. Its main task is acting on the presentation slim body. So Alice Parades before the camera in sexy lingerie or out of the water in a translucent dress.
OdpowiedzUsuńLawirując Between a Melodrama, thriller and social observation, Jordan Sometimes affect Grounding. The video then gets awkward. "Ondine" weapons are, fortunately, its Roughness - in gray and ugly reality in Comma characters to live, Even Festive Happy Ending Seems to have a Slightly bitter aftertaste. Or is it just the constant smell of fish?
Astrologia i Alicja:
OdpowiedzUsuńhttp://astromagia.pl/astrologia/astroplotki/1148-by-jak-alicja-bachleda-curu
She was not surprised by Planned pregnancy Because she it. Too bad she was not "intelligent" enough to know her plan would make her forever Baby Mama # 2 Did she really Expect to get seen by the world as a great actress Under These Circumstances? Good actresses ACT. Fame whores for whatever it They can get famous. You do the math.
OdpowiedzUsuńproszę napisać czy jednak Alicja i Colin byli na tym festiwalu Tribeca w NY. pozdrawiam, fajny blog :)
OdpowiedzUsuńPremiera Ondine w Tribeca ma byc 28 kwietnia o 17.30(NY time),mozesz zobaczyc relacje z czerwoego dywanu na zywo tu masz link
OdpowiedzUsuńhttp://www.tribecafilm.com/virtual/video/
Dzięki wpisom angielskojęzycznym dowiedziałam się jak się pisze "dziwka" po angielsku.
OdpowiedzUsuńJeszcze trochę i zrobi się ze mnie poliglotka. ;-)
Nawet tutejsze trolle jak widać mogą pełnić funkcję edukacyjną. ;)
OdpowiedzUsuńLet me educate you. A slut is not the same thing as a fame whore. Sweet sexy Colin is a slut, although men aren't generally called sluts but he is one. Sex for the pleasure of having sex. That's a slut. A whore, a fame whore, is someone who has sex with a famous man and gets pregnant to get rich and famous. Alicja is a fame whore. Even with the poor google translation, I hope you see the difference.
OdpowiedzUsuńWait. I forgot to sign off as the Troll. You girls need a better heroine.
OdpowiedzUsuńwitajcie :) niestety nie znam angielskiego, proszę napisać co to znaczy po polsku. pozdrawiam wszystkich którzy tu zaglądają i z niecierpliwością czekam na foto z Tribeca "."
OdpowiedzUsuńw e-fakcie piszą, ze Alicja ma wystąpić w Modzie na sukces jako modelka początkowo.
OdpowiedzUsuńJeżeli tak jest oceniana Alicja, przez kogoś anglojęzycznego, to prawie wszystkie kobiety chciałby być na miejscu Alicji.
OdpowiedzUsuńJa też bym tak chciała. Tylko hipokrytka, która jest fanką Colina powie inaczej.
Mnie uwagi trolla nie ruszają, bo mam swoje zdanie o Alicji jako aktorce (widziałam ją w filmach) oraz kobiecie, która pilnuje, żeby nie być tematem plotek, w odróżnieniu od innych celebrytów.
O matkoooo
OdpowiedzUsuńTo co napisałam powyżej przetłumaczyłam sobie przez translation na angielski i później z powrotem na polski.
To w ogóle wyszło bez sensu:
"Jeśli jest to uznane za Alice, przez niektórych anglojęzycznych, prawie wszystkie kobiety byłyby w miejsce Alice.
Ja też tak chciałem. Tylko pretendentem, który jest fanem Colin mówi inaczej.
I troll, ponieważ nie przenieść, bo moim zdaniem o Alice jako aktorka (widziałem ją w filmach) i kobieta, która sprawia, że nie na pewno się przedmiotem plotek, w przeciwieństwie do innych gwiazd."
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNicol
OdpowiedzUsuńMoże przetłumaczyłabyś temu anglojęczycznemu na jego język dokładnie to co napisałam - może wreszcie się odczepi
Meg
OdpowiedzUsuńTo nie ma sensu,po prostu to wymaz,one i tak nie zmienia o nej zdania,i tylko tego chca zeby pisac to samo w kolko,ktos to fajnie kiedys yu napisl to jest jak walka z wiatrakami.
Ale niech wiedzą jaka jest reakcja na ich wpisy. A potem OLEWAMY ICH
OdpowiedzUsuńDziękuję za troskę - mam świetnego dilera. :P
OdpowiedzUsuńA serio- jeśli Alicja jest "fame whore" to co można powiedzieć o tabunach idiotek typu Lindsay Lohan, jakieś panienki Hefnera czy inne Paryski?! Ktoś tu naprawdę potrzebuje medykamentów, ale chyba nie ja. ;)
Anno
OdpowiedzUsuńMnie translation przetłumaczył to ostatnie zdanie tak:
Wy dziewczyny potrzebują lepszej bohaterki.
hi hi hi
Anna
OdpowiedzUsuńAlicja moglaby byc czysta jak lza i one tak by cos znalazly,zobacz ostatnie wpisy na IMDb,Alicja powiedziala ze uwaza za dom LA,a one wywrucily kota ogonem,i napisaly ze oboje z Colinem powinni nie krytykowac Ameryki, bo tu mieszkaj i robia kariery.Nie widzialam zeby Alicja powiedziala cos zlego o US,ale prawda jest taka ze wielu emigrantow teskni za swoja ojczyzna.
Meg,
OdpowiedzUsuńha ha ha- no tak- "heroina" to też określenie literackiej bohaterki. ;)
:-D :-D Anna, a ty masz świetnego (chyba osobistego) dilera - moje gratulacje.
OdpowiedzUsuńNicole, jak te siusiumajtki nigdzie poza swój stan nie wyjeżdżały, to co one mogą wiedzieć o tęsknocie za ojczystym krajem.
Monika
OdpowiedzUsuńZdjęcia z Tribeca: http://www.zimbio.com/pictures/aexINIDOH9t/Premiere+Ondine+2010+Tribeca+Film+Festival